P&O Ferries inwestuje w personel
Dwie trzecie statków P&O Ferries zostało dotkniętych nowymi limitami emisji siarki w związku w wejściem w życie dyrektywy siarkowej.
John Garner, Dyrektor ds. Floty w P&O Ferries komentuje, że firma weszła w Nowy Rok posiadając dwie trzecie eksploatowanej floty w specjalnych strefach kontroli emisji w związku z czym przedsiębiorstwo musiało dostosować się do rygorystycznych limitów emisji siarki jakie zostały nałożone na branżę żeglugi morskiej z początkiem roku.
John Garner podkreślał, że przystosowanie jednostek wymagało włożenia dużego wysiłku przez zespół techniczny, a zastosowane rozwiązania na poszczególnych jednostkach znacznie się od siebie różniły. Między innymi dlatego, że flota statków posiada od jednego silnika na statkach towarowych do czterech silników głównych, w które są wyposażone duże promy wycieczkowe.
W niektórych przypadkach montaż płuczek spalin był odpowiedni. W innych sytuacjach nie i operator musiał przejść z ciężkiego oleju opałowego na droższy olej napędowy morski o niskiej zawartości siarki.
Biorąc pod uwagę fakt, że olej napędowy o niskiej zawartości siarki może być do 70% droższy, personel techniczny P&O koncentrował się na efektywności paliwowej. W związku z tym sprawdzono kondycję kadłubów i powłok malarskich floty. Szczególną uwagę zwrócono również na konstrukcje i wydajność stosowanego oprogramowania do optymalizacji.
Garner podkreśla, że był to intensywny okres. Jednakże departament zatrudnia szereg ludzi z bogatym doświadczeniem morskim i technicznym, którzy cechują się specjalistyczną wiedzą i doświadczeniem i to dzięki nim przejście zmian było łatwiejsze.
W toku zmian wymagań odnośnie ochrony środowiska, P&O Ferries wykonał milowy krok, umieszczając czterysetnego pracownika na szkoleniu Marine Resources Management. Władze spółki podkreślają, że to błąd ludzi jest najbardziej powszechnym czynnikiem wywołującym wypadki na morzu, dlatego też P&O Ferries stara się im zapobiegać. Przewoźnik dodaje, ze duża część załogi: mistrzów, oficerów pokładowych, techników i menedżerów flot przeszło szkolenie MRM również w domu.
Ponadto szkolone są także firmy zewnętrzne na przykład pracownicy Port od Dover. Garner komentuje, że szkolenia oczywiście wpływają w wysokim stopniu na kompetencje techniczne załogi ale najważniejsze są kwestie czynnika ludzkiego a nie określonych zadań technicznych.
Celem, jak mówi Garner, jest wspieranie gotowości do zmian postaw i zachowań. Szkolenie jest idealnym rozwiązaniem dla wszystkich dyscyplin i funkcji pełnionych zarówno na statkach jak i na lądzie. Dyrektor ds. Floty podkreśla, że P&O Ferries posiada wykwalifikowanych inżynierów i pracowników na lądzie oraz flotę szkolonych oficerów pokładowych a także kapitanów, których zadaniem jest pracownie nad leszą koordynacją, komunikacją i pracą zespołową.
Oczywiste jest również, że szkolenia MRM rozwija umiejętności i wiedzę, polepszając standardy zawodowe przyczyniając się do poprawy bezpieczeństwa żeglugi i zmniejszenia liczby wypadków.
[Z mediów]